niedziela, 25 marca 2012

Londyn

Wróciłam z Londynu. 
Było zaje.

Nie chce mi się pisać.
Nic mi się nie chce.
Pustka od kiedy sobie coś uświadomiłam.

LENISTWO

wtorek, 6 marca 2012

któryś tam ;x

jest mi tak cholernie smutno i źle
mimo to nie płaczę i nie chcę dać tego po sobie poznać
a przecież wiedziałam, żeby nie robić sobie nadziei

sobota, 18 lutego 2012

7. Czuję się ładna. A Ty ?

Wymuszone piękno nie jest naprawdę piękne.

Czuję się przeciętnie ładna. Ale nie będę z tego powodu rozpaczać, ani popadać w depresje patrząc na obrazeczki "idealnych" dziewczyn w internecie. Nie jestem głupia i wiem, że w photoshopie można czynić cuda.
Z resztą wygląd to tylko powłoka. Warto (nawet trzeba) dbać o siebie, ale nie zapominajmy, że nie tylko to się liczy.

To tak jak z cukierkami.
Kupujesz te w ładnych papierkach myśląc, że są smaczne. Ale po odwinięciu opakowania i spróbowania okazuje się, że trzeba go wypluć, bo jest ohydny.
Rzadko trafia się cukierek równie smaczny co ładny. Owszem, zdarzają się wyjątki, ale trudno taki znaleźć.
Np. oryginalne krówki :)
To taki wyjątkowy wyjątek, którego żadna podróbka nigdy nie zastąpi. :)

niedziela, 12 lutego 2012

6. takie tam pierdoły

Kupić:
-"Anioł Śmierci" Paul Hoffman-kiedy tylko wyjdzie
-"Mroczna Łaska" Melissa Marr-już w tym miesiącu premiera! : D


No i to raczej na tyle. Resztę zachcianek muszę sobie darować, bo przecież już w marcu będzie wycieczka do Londynu <3 Więc zbieramy kaskę, co by jak najwięcej pamiątek poprzywozić. :) 
Więc żegnajcie kolejne ubrania i dodatki, których mam nadmiar. 

Postanowiłam zacząć ćwiczyć. Z uwagi na moją kondycję, stan zdrowia i obraz wizualny ud, zdecydowanie powinnam ćwiczyć. Jednego dnia faktycznie się nie leniłam, ale od tygodnia moje dupsko siedzi  i się nie rusza. 

Chcę nowe pianino. Takie elektryczne. Ale nie keyboard. Tylko elektryczne pianino. Ze WSZYSTKIMI oktawami i normalnymi klawiszami. Jakość dźwięku też ma być dobra. Jasne? Jasne. Tylko skąd tu wziąć 5tys.?! 

Za oknem biało. Istna zamieć. I że niby ja mam w tym brnąć jutro do szkoły? Pierwszy dzień po feriach rozpoczynając od dwóch wf na 8:00 ? Żyć się odechciewa, bo ogrzewanie w szkole pewnie też wyłączone.
A mogłam się "przypadkiem" poślizgnąć i coś tam nadwyrężyć na tym dzisiejszym spacerku. :I

piątek, 10 lutego 2012

5. Szczęście

Tak wiele się dzisiaj mówi o szczęściu. O tym, że jest się szczęśliwym, chce się być szczęśliwym, że szuka się szczęścia... Szczęście jest modne. W piosenkach, opisach, książkach i właściwie wszystkim. To bez sensu. 
Szukanie definicji na coś, czego nie da się jednoznacznie określić. Stwarzanie teorii bez potwierdzenia. Więc czy szczęście naprawdę istnieje? 
Ależ oczywiście że tak! 
Ale nie da się go sztucznie wywołać. Ono pojawia się samo. Niespodziewanie pojawia się i znika po krótkiej chwili, po to, żebyśmy mogli to później wspominać z myślą "że właśnie wtedy byliśmy naprawdę szczęśliwi. To tylko krótkie chwile - beztroskie i ulotne.

 Nie da się dokładnie określić powiedzieć kiedy jesteśmy szczęśliwi. Zadowoleni-tak, ale szczęście to już inna bajka. Ono przychodzi samo, a my możemy mu tylko pomóc i dostrzec jeszcze zanim zupełnie odejdzie. 
Moje właśnie puka do drzwi, a ja lecę mu otworzyć. 

poniedziałek, 6 lutego 2012

4. chwilowe załamanie

Poprzeglądałam dzisiaj różne blogi osób w wieku zbliżonym do mojego, lub moich rówieśników. I trochę się podłamałam. Fajne notki, dużo odwiedzających. No ok. To drugie nie jest aż takie ważne, ale miło jest mieć świadomość, że coś co robimy podoba się innym. Że jednak coś potrafimy i wychodzi nam to nawet dobrze.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że odwiedzający bloga nie wezmą się ot tak z nikąd. Podać linka szkolnym, wścibskim znajomym ? Wyjście dobre, będą wchodzić regularnie. Problem w tym, że właśnie z tego powodu przeniosłam się na blogspota. Moje najbardziej bolesne myśli i wspomnienia nie powinny trafić do sępów w postaci żądnych mojej krwi przyjaciółeczek-plotkarek.
Powracając do tematu... O czym to tam było ? *czyta ostatni akapit* A tak... Jak sprawić by powróciła ta przyjemna świadomość, że ktoś czyta to co pisze...
Robić sobie "spacerki" po blogach innych ludzi zostawiając po sobie komentarze. Proste? Proste.
Pozostaje jedno pytanie? Czy mi naprawdę na tym zależy? Czy faktycznie tego pragnę? 
Marzeniem na pewno to nie jest, ale miło by było. :)
O wiele bardziej zależy mi na tym, aby dało się czytać moje wypociny. Aby opowiadanie zaczęte już daaaawnooo temu zostało kiedyś dokończone i żeby efekt był chociaż dla mnie zadowalający.
Tak wiele mam rozpoczętych spraw, na które skończenie zabrakło mi wytrwałości i cierpliwości. Ambitność i pomysły są już od dawna, ale lenistwo zawsze zwycięża. Trzeba będzie coś z tym zrobić. Kiedyś. 
I może w końcu zagram na pianinie magiczną melodię do końca. 
I może w końcu ktoś przeczyta krótkie opowiadanie.
I może w końcu dokończę ten rysunek...
I może w końcu zrobię dla świata coś pożytecznego.

niedziela, 5 lutego 2012

3. siadłam i napisałam

Ludzie patrzą i wydaje im się, że coś o mnie wiedzą. A to gówno prawda.
Patrzą na mnie i co widzą ?
Cichą, nieśmiałą, nudną kujonka. Dziwaczkę, która nie potrafi się bawić i zawsze jest poważna i grzeczna.
Sama sobie zapracowałam na tą opinie, ale już niebawem się zmieni. ;>
Tym, którzy w ogóle mnie nie znają wydaje się, że mam pewnie świetne życie.
ładna, nawet dobrze ubrana, kieszonkowe też ok... pewnie ma mnóstwo przyjaciół, chłopaka (jeśli nie ma to i tak fajnie, bo się o nią zabijają, a ona zna swoją wartość) i w ogóle laska jest jednym słowem świetna...
Kilka osób zna mnie też jako niepoprawną optymistkę z głupawym uśmiechem, która cały czas robi głupie rzeczy.

Ale nikt jakoś nie dostrzega tego małego ziarenka mroku. Gdzieś tam we mnie siedzi ciemność. Zbiera się zbiera za każdym razem, kiedy jestem po prostu wyrozumiała. Ale ciemność przecież też czasem widzi światło dzienne. Bo nie byłoby jasności bez mroku. I wtedy staję się jeszcze trudniejsza dla otoczenia. Tzn dla otoczenia jestem gorsza, ale u mnie nic się w sumie nie zmienia.
Bo ten ból cały czas siedzi we mnie.
W tej grzecznej, ładnej i wiecznie zadowolonej.

No a egoizm ? Jeszcze do dzisiaj byłam pewna, że jestem zwykłą egoistką i egocentryczką.
Kilka godzin temu przyszło mi na myśl, że ja tylko biorę to co dają. Żyję w środowisku, gdzie trzeba zadbać o siebie, żeby coś osiągnąć. Trzeba dawać coś od siebie i nie bać się brać.

Ten stłumiony ból, gniew i złość. Ta rysa. Siedzi we mnie i ludzie jej nie widzą. Bo większość widzi tylko to co chce zobaczyć.
Dla mnie to w sumie lepiej. ;>

Będą nieźle zaskoczeni. Znienawidzą mnie i znielubią jeszcze bardziej. Jestem tego pewna.
Przecież nikt ze mną długo nie wytrzymał. Każdy z kim łączyło mnie coś więcej uciekł po jakimś czasie, bo bywam okropna.
Nie to żebym tęskniła. Bo przeszłość niespecjalnie mnie obchodzi.
W każdym razie jestem pewna, że ci dzisiejsi przyjaciele też kiedyś znikną, tak jak wszyscy inni. Ci, na których mi zależało.
No cóż. Taka już moja natura.
Ta rysa znowu się wkrótce pokaże. Coś tak czuję.